21. kwietnia 2010 premier Matti Vanhanen poinformował, że rząd Finlandii chce wybudować w kraju dwa nowe reaktory jądrowe. Decyzja ta wywołała burzę dyskusji w fińskich mediach. Finlandia ma już bowiem cztery reaktory jądrowe zbudowane w latach 70., a piąty jest w budowie (Reaktor nowej generacji EPR jest budowany na południowym zachodzie kraju przez francuską spółkę państwową Areva i niemiecki koncern Siemens). Turun Sanomat podkreśla, że już istniejącą inwestycję opóźniono o trzy lata z powodu problemów technicznych (wadliwe materiały i problemy konstrukcyjne). Ponadto w Finlandii brak jest wysoko wykwalifikowanych pracowników oraz odpowiednich materiałów dla energetyki atomowej.
Szwedzkojęzyczny dziennik Hufvudstadbladet zastanawia się natomiast, czy w związku z nową inwestycją rząd fiński porzucie strategię zmniejszenia zapotrzebowania kraju na energię elektryczną. Największy fiński dziennik - Helsingin Sanomat ostrzega, że spółki chcące budować reaktory nie potrafią wyjaśnić, co zrobią z radioaktywnymi odpadami. Oznacza to, że "Podejmujemy decyzje, których prawdziwe skutki i koszta mogą być widoczne dopiero za dziesiątki lat". Powstaje też pytanie, czy decyzja o budowie kolejnych reaktorów jądrowych w Finlandii oznacza wycofywanie się z programów rozwoju energetyki wiatrowej i produkcji biopaliw.
Decyzji o budowie kolejnych reaktorów jądrowych jest również przeciwna fińska Partia Zielonych. Jednak większość w rządzie popiera propozycję Ministra Handlu i Przemysłu - Mauri Pekkarinena. Rząd wybrał na realizatorów fińską grupę TVO i Fennovoima, ale projekt wymaga jeszcze aprobaty parlamentu, która spodziewana jest według agencji AP latem. Konsorcjum TVO i Fennovoima z udziałem niemieckiej firmy E.On ma wybudować reaktory do 2020 roku. Miejmy tylko nadzieję, że decyzje jądrowe Finlandii nie są uzależnone od skorumpowanej grupy politycznej, na czele której stoi fiński premier Matti Vanhanen.