Ale w kwestii licznych przedmiotów codziennego użytku – to dopiero początek. Finowie to okropni gadżeciarze! Ich mieszkania wypełnione są mnóstwem niezbędnych (czyt. zbędnych) przedmiotów. Kuchnia wiedzie w tym prym. Odpowiednio zakrzywiona łyżeczka, widelczyk, nożyk, skrobaczki, obieraczki, zaczepki, haczyki na takie, inne i jeszcze inne ściereczki i szmatki…
Aby napić się herbaty potrzebny jest w Finlandii: kubek (najlepiej Iittala), zaparzacz lub podajnik do torebek herbaty, pussitee, mała podstaweczka na zużytą torebkę, łyżeczka – uff. Starałam się to jakoś tłumaczyć – że mi się wydaje, że każdy z nas przecież te przedmioty posiada (no, nie wszystkie jednocześnie, ale jednak).
Klamka zapadła, gdy zobaczyłam proces przygotowywania czosnku do spożycia – gumka (fin nazwa) do zdejmowania cienkiej błonki z ząbka czosnku przekonała mnie, że to nie przypadek – to cecha narodowa! Tym sposobem fińskie mieszkania są z reguły "zatłoczone" mimo, że w porównaniu z polskim standardem – są zazwyczaj większe. To jednak nic dziwnego, że w kraju o niższym zaludnieniu, każda jednostka potrzebuje większej osobistej przestrzeni życiowej. Ale nie dajcie się zwieść – większość detali w fińskich mieszkaniach ma swoje miejsce, cel i przyczynę. To tylko pozorny nieład. Oni po prostu przywiązują dużą wagę do szczegółów.
<< poprzedni artykuł | następny artykuł >>