Finlandia nie jest uznawana za atrakcyjne miejsce dla imigrantów, ale i tak z roku na rok ich przybywa. W 5,4-mln kraju żyje dziś ok. 200 tys. imigrantów choć jeszcze w latach 90. było ich dziesięć razy mniej. Jednak dwie trzecie Finów uważa, iż rząd nie powinien zachęcać cudzoziemców do osiedlania się w Finlandii.
W marcu 2010 poruszono w Finlandii temat prawa imigracyjnego. Społeczną dyskusję na ten temat sprowokowała decyzja władz w sprawie deportajci dwóch babć - cudzoziemek (Egipcjanki i Rosjanki), zajmujących się fińskimi wnukami. Bowiem fińskie prawo imigracyjne nie traktuje babci jako członka rodziny, który kwalifikuje się do prawa do pobytu.
Deportacji emigrantek sprzeciwiła się lewicowa prezydent Tarja Halonen, centroprawicowy premier Matti Vanhanen, szef dyplomacji Alexander Stubb, laureat Nagrody Nobla Martti Ahtisaari oraz arcybiskupi Kościołów luterańskiego i prawosławnego. Temat dodatkowo nagłośniły media. Sprawa nie jest jednak prosta. Aby powstrzymać nakaz deportacji, trzeba zmienić prawo.
Stołeczny dziennik Helsingin Sanomat twierdzi, że mimo obietnicy premiera i ogromnego poparcia społecznego dla babć-emigrantek, minister imigracji waha się w kwestii zmian w prawie. W oczekiwaniu na zmiany policja opóźniła deportację, jednak kilka tygodni temu okazało się, że ministerstwo imigracji ma kłopoty z nowelizacją prawa. Władze imigracyjne uspokajają, że obie babcie będą mogły za rok wrócić do Finlandii i znów pomieszkać kilka miesięcy z dziećmi i wnukami.
Gazeta Wyborcza
7.7.2010