Zima 2005 r. Kolejny numer "Czasu Kultury". Tym razem Finlandia. Strzępki literatury i fotografii. Przyglądam się twarzom – wszystkie nieobecne. Może obecne… ale nie tu. Szare, głuche przestrzenie spowite mgłą, ukryte w lasach. W lasach niepamięci, wspomnieniach smutku. Zupełnie sami. Obnażeni w cierpieniu. Ukryci w czterech ścianach rozpaczy. Nawet dzieci – pogrążone w czeluściach myśli. Zamiast różowych klocków, oślizła wilgocią szarość ścian. Marja Pirilä w cyklu "Camera obscura" wprowadza widza w tajniki dziecięcych myśli i snów. Marzeń ciemnych, pełnych niepokoju. Na obraz pokoju dziecięcego, Pirilä przekornie nakłada mrok bezkresnych, fińskich lasów. Rzeczywistość zlewa się zupełnie niespodziewanie, tworząc depresyjny dysonans rzeczywistości.
Rozkopana wilgoć zużytych prześcieradeł, paradoks łazienki, która nie daje oczyszczenia tylko kamuflaż dla łez, ukrywanych pod prysznicem to fotografia Maarit Hohteri. Artystka nie przebiera w środkach. Za pośrednictwem jej prac wchodzę z butami, prosto z ulicy w najbardziej intymne przestrzenie życia młodych Finów. I co napotykam? Samotną Aino (Czyżby reminiscencja bohaterki "Kalevali"?) nagą już nie w otchłaniach jeziora, ale równie nieprzemierzonej rzeczywistości łazienki. "Roosa and Jussi In the kitchen" niby razem, ale czy szczęśliwi? "Anne-Maria" w ciąży, ale czy łaski pełna, nadziei, radości – nie. Wszyscy oni jacyś nieporadni, nieszczęśliwi i zagubieni w – zdawałoby się najbardziej ich własnych z możliwych przestrzeniach życia – we własnych mieszkaniach. Ale nie, nie dostrzegam pięknych, radosnych, młodych ludzi. Widzę zwiniętych w pozycji embrionalnej, na ziemi, jak zbite zwierzęta. "Mikko hung over" - Czy to znaczy, że wczorajszy wieczór był radosny? – nie sądzę.