Setki lat temu zaczęła się najpiękniejsza opowieść na świecie... W odciętej od świata wiosce w Laponii młody Mikołaj traci w wypadku całą rodzinę. Mieszkańcy wioski postanawiają wspólnie zaopiekować się osieroconym chłopcem. Każda rodzina będzie sprawowała pieczę nad nim przez okres jednego roku. W każde kolejne Boże Narodzenie Mikołaj będzie przenosił się do następnego domu.
Kto się spodziewa kolejnej części rubasznego Shreka, gotujących szczurów, tudzież innych mniej lub bardziej adehadowych piękności dla współczesnych dzieci, ten tym razem wyjdzie z kina zawiedziony. Kto jednak liczy na magiczną baśń, zanużoną w śniegach fińskiej atmosfery, ten znajdzie to, czego szukał. Baśń to bowiem mądra i piękna - jakie historie dla dzieci być powinny. A i dorośli nie wyjdą z seansu znużeni.
Krajobrazy dalekiej Północy i wzruszająca historia. Żeby jeszcze opowiedziana językim Finów... Niestety, to w moich oczach (i uszach) ogromny mankament baśni, którą obejrzeć możemy w polskich kinach - dubbing! W dodatku, mimo znanych nazwisk, naprawdę kiepski. Liczę, że dane mi będzie jeszcze obejrzeć Joulutarinę w oryginale, przysłuchując się melodii ukochanego języka.
Film Joulutarina wyjaśnia fińską tradycję odwiedzania grobów zmarłych w Wigilię Bożego Narodzenia.